poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Trochę radości i więcej smutku...

W zeszłym tygodniu zrobiłam małe zakupy "hendmejdowe". I zostałam miłe zaskoczona, bo w jednej z paczek znalazłam kilka uroczych gratisów :o) Są to małe drobiazgi, dzięki którym sklep zdobywa stałych i być może nowych klientów ;o) Bo kto nie lubi dostawać prezentów?


Dla prównania inny sklep, w którym "zostawiłam" więcej pieniędzy, nie dorzucił od siebie absolutnie nic...

A teraz coś smutnego. Jako, że powoli zaczyna się sezon grzybobrania, wybraliśmy się wczoraj na mały spacer po lesie. Pojechaliśmy na nasze stałe miejsce i o mało nie dostałam zawału! Wycieli kawał lasu!!! Mało się nie popłakałam, bo z tym miejscem związane są moje wspomnienia z dzieciństwa - jeździliśmy tam cała rodziną odkąd pamiętam... :o(



Jako wynik wczorajszej przechadzki na obiad dziś zupa grzybowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz